Forum MUSIC LATINO Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Blask Twoich oczu

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum MUSIC LATINO Strona Główna -> Nasza Twórczość / Nasze Telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Basia
Stały bywalec



Dołączył: 15 Sty 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: women

PostWysłany: Pon 20:49, 23 Cze 2008    Temat postu: Blask Twoich oczu

Jest to moja pierwsza telenowela, ktora już jest na dwóch forach. Mam nadzieję że się spodoba.
Akcja dzieje się w Kolumbii w Bogocie.
Jest to opowieśc o miłości, nienawiści,intrygach i tajemnicach z przeszłości, które nigdy nie miały ujrzeć światła dziennego.
Julietta wychowywała się bez matki mimo to wyrosła na wesołą, piękną i pełną życia i energii dziewczyną. Zostanie skrzywdzona przez chłopaka, który chce się nią tylko zabawić. Od tej pory postanawia nigdy się nie zakochać. Czy tak się stanie?
Raul także wychowuje się bez matki która umarła gdy miał 5 lat. Ma narzeczoną Oktawię, z którą planuje ślub. Co się stanie że wróci do Bogoty?Co sprawiło że się zmieni i będzie bawił się dziewczynami?
Czy jeśli tych dwoje się spotka połaczy ich gorące uczucie? Czy będą mieli odwagę walczyć o nie mimo że zostali skrzywdzeni w przeszłości? Jakie przeszkody na nich czekają?
Entrada: [link widoczny dla zalogowanych]
Obsada:

Julietta Mendoza (Paola Rey)- 22 lata. Jest zwariowaną, rozrywkową, dobrą dziewczyną. Znajomi i rodzina nazywają ją zdrobniale "Juli". Uwielbia dyskoteki i szybką jazdę samochodem. Kończy studia na kierunku architektura krajobrazu. Gdy dowiaduje się, że chłopak z którym się spotyka chce się nią tylko zabawić, zmienia się. Flirtuje z chłopakami i nie chce już się zakochać.

Raul Santander (Juan A. Baptista)- ma 27 lat. Mieszka w małym miasteczku w Kolumbii ze swoją narzeczoną. Pewne wydarzenie sprawi, że wróci do Bogoty i się zmieni. Stanie się podrywaczem.


Roger Mendoza (Miguel de Leon)- ma 44 lata. Ojciec Julietty. Po śmierci żony sam ją wychowuje. Nie ożenił się ponownie.

Miranda Rodriguez (Ana Claudia Talancon)- Ma 23 lata. Najlepsza przyjaciółka Julietty. Pracuje w firmie jej ojca. Jest sekretarką Rogera. W firmie uchodzi za osobę niezbyt ciekawą i profesjonalistkę. Tak naprawdę jest dziewczyną, która kocha dyskoteki. Lubi podrywać facetów.

Miguel Rodriguez (Pablo Rago)- Ma 27 lat. Brat Mirandy. Jest pilotem. Kiedy pozna Juliettę będzię nią oczarowany. On i Miranda nie mają rodziców, bo zginęli w wypadku samochodowym.

Marcelo Ramirez (Carlos Ponce)- 26 lat. Najlepszy kumpel Raula. Poznali i zaprzyjaźnili się, jak Raul wrócił do Bogoty.Kobieciarz.

Paolo Ramirez (Pablo Azar)- 25 lat. Jest modelem. Młodszy brat Marcela. Tak jak on jest kobieciarzem, bawi się dziewczynami.

Thelma Corragos (Ligia Petit)- 20 lat, Pokojówka w domu Julietty. Zawsze chodzi uczesana w dwa warkocze. Marzy o wielkiej miłości. Skrywa przed bratem pewnien fakt ze swojej przeszłości.

Pablo Corragos (Daniel Elbitar)- 23 lata. Brat Telmy. Jest ogrodnikiem w domu Julietty, skrycie w niej zakochany.

Vanessa Cruz (Norkys Batista)-25 lat. Pokojówka w domu Julietty.Ma obsesje na punkcie Pabla i stara się go zdobyć na wszelkie sposoby.

Erick Gonzales (Christian Meier)- 26 lat. Przyjaciel i dawny chłopak Vanessy. Ale czy ona wie o nim wszystko? Co ukrywa, kim tak naprawdę jest?

Oktawia Espinion (Marjorie de Sousa)- 25 lat. Narzeczona Raula. Bardzo go skrzywdzi. Liczą się dla niej pieniądze.


Mauricio Romos (Leonardo Garcia)- 28 lat. Kochanek Oktawii. Dla niego tez liczą się pieniądze.

Rodrigo Santander (Saul Lisazo)- 47 lat. Ojciec Raula. Najlepszy przyjaciel Rogera. Jak dotąd sam, bo 2 lata wcześniej rozwiódł się i na razie nie chce się wiązać.


Gloria Mendoza (Diana Bracho)- 60 lat. Matka Rogera. Bardzo kocha swoją wnuczkę i zastępowała jej matkę przez te wszystkie lata. Razem z Rogerem ukrywają przad Juliettą pewną tajemnice z przeszłości.

Fabiana Perez (Lilia Aragon)- 60 lat. Matka Gabrieli. Nie mogła pogodzić się ze śmiercią swej córki. Nienawidzi Rogera i Julietty. Obwinia ich o śmierć Gabi.


Reinardo Perez (Otto Sirgo)- 62 lata. mąz Fabiany i ojciec Gabrieli. Uległy żonie, nie umie się jej przeciwstawić. Bardzo cierpi nie mogąc poznać wnuczki.

Larysa Montegro-Guzman (Karla Monroig)- 42 lata. Była pielęgniarką w szpitalu gdzie rodziła Gabriela. Przyjaciółka Rogera. Gdy Julietta miała 4 latka wyjechała z mężem do Hiszpanii.

Manuela Guzman (Angelique Boyer)- 18 lat. Córka Larysy i Javiera. Jeszcze nigdy nie była zakochana.


Gabriela Mendoza (Betsabe Duque)- matka Julietty. Zmarła po porodzie jak miała 20 lat.

Javier Guzman (Didier Van Der Hove)- odbierał poród Gabrieli. Ojciec Manueli i mąż Larysy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Basia dnia Wto 17:16, 15 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Basia
Stały bywalec



Dołączył: 15 Sty 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: women

PostWysłany: Pon 20:50, 23 Cze 2008    Temat postu:

Odcinek 1
Roger siedział na korytarzu w szpitalu. Zadzwonili do niego, bo jego żona trafiła tu z poważnymi obrażeniami ciała. Lekarze nic nie chcieli mu powiedzieć, tylko kazali mu czekać. To czekanie go męczyło. Nie lubił szpitali. Pamiętał jak 2 lata temu zmarł mu ojciec. Miał wtedy 20 lat. Nagle z sali, w której leżała Gabriela, jego żona, wyszedł lekarz. Roger wstał i do niego podszedł.
- Panie doktorze! Co z Gabrielą Mendozą? -zapytał.
- Czy Pan jest kimś z rodziny?
- Tak. Jestem jej mężem, Roger Mendoza – przedstawił się.
- Javier Guzman – odp. lekarz – cóż nie mam dla Pana najlepszych wiadomości.
- Proszę mi powiedzieć co się dzieje? Nawet najgorszą prawdę.
- Pańska żona została ciężko pobita i omal nie zgwałcona. Na szczęście przypadkowy mężczyzna, który tamtędy przechodził zapobiegł temu, ale napastnik uciekł.
- A co z dzieckiem?- spytał Roger – moja żona jest w siódmym miesiącu ciąży.
- Zanim Pan przyjechał pana żona urodziła zdrową córeczkę, która leży teraz w inkubatorze.
- Później do niej pójdę. Ale teraz proszę mi powiedzieć co z moją żoną? Jak ona się czuje?
- Nie będę ukrywał że jej stan jest bardzo ciężki. Obrażenia są poważne. Powiem Panu prawdę jest mało prawdopodobne aby przeżyła. Poród i to pobicie ją wykończyły. Bardzo mi przykro.
- O nie, tylko nie to! – rozpaczał Roger – mogę do niej wejść?
- Oczywiście. Czy mam kogoś zawiadomić?
- Tak. Jej rodziców i moją matkę- odpowiedział Roger podając kartkę na której zapisał numery, po czym wszedł do sali w której leżała Gabriela. Ten widok go przeraził. Miała całą twarz w siniakach i we krwi. Gabriela zobaczyła go i uśmiechnęła się. Roger podbiegł do niej.
- Kochanie – powiedział całując ją po twarzy i trzymając ją za rękę.
- Roger… - powiedziała słabym głosem.
- Gabi, nic nie mów. Wyjdziesz z tego zobaczysz. Urodziłaś córeczkę. Razem ją wychowamy. Przeżyjemy jeszcze wiele pięknych wspaniałych chwil, zobaczysz.
- Nie, Roger. Ja wiem, że umrę. Opiekuj się naszą córeczką.
- Nic nie mów. Przeżyjesz, rozumiesz?
- Ja nie przeżyję, wiem o tym…-odp. Gabi
- Nieprawda.
- Nie pocieszaj mnie. Nie przeżyję, czuje to .Kochaj naszą córeczkę, tak samo jak mnie. Niech nigdy nie zabraknie jej miłości. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też. Gabi, nie umieraj nie możesz mi tego zrobić!
Ale ona już nie odpowiedziała. Jej ręka wyślizgnęła się z jego ręki i bezwładnie zawisła obok łóżka. Roger podniósł głowę i spojrzał na monitor. Lecz tam była tylko długa czerwona kreska.
Po całym szpitalu rozległ się długi rozpaczliwy krzyk: NIE!!!!!!!!!!!!!!
***
Po ulicach Bogoty jechał szybko czarny samochód z przyciemnianymi szybami. Za kierownicą siedział wysoki mężczyzna. Był wyraźnie zdenerwowany.
- Niech to szlag – mówił sam do siebie – jakiś kretyn musiał przeszkodzić mi w robocie. Byłoby już po wszystkim. Ale to nic. Ona i te przeklęte dziecko na pewno nie przeżyją. Dziecko tego kretyna. Gabi, jak nie możesz być moja to niczyja. A na pewno nie tego głupka. Teraz muszę znikać! Ale wrócę, na pewno kiedyś wrócę. Załatwię tego palanta co mi przeszkodził. Ale nie martw się Roger. Ciebie też dopadnę, prędzej czy później.
***
W szpitalu słychać było krzyk
- To twoja wina. To przez Ciebie moja jedyna córka nie żyje!
- Jak śmiesz obwiniać mojego syna? – odp. Gloria Mendoza – Gabriela została ciężko pobita i omal nie zgwałcona. To ten łotr, który dopuścił się tej zbrodni odpowiada za jej śmierć.
- Może i tak – powiedziała już spokojniejsza Fabiana Perez, matka Gabrieli. Nie mogła się pogodzić ze śmiercią córki – ale gdyby nie była w ciąży na pewno by żyła. Wyszłaby z tego. To poród tak ją zmęczył i wykończył. A przede wszystkim twój syn, który wpędził moją córkę w ciążę. Miała dopiero 20 lat, całe życie przed sobą. Gdyby nie to dziecko Gabusia by żyła.
- Co ty mówisz? Obwiniasz dziecko o śmierć swojej córki. Na miłość Boską, przecież to twoja jedyna wnuczka. To jest niczyja wina, tak po prostu musiało być- odp. zasmucona Gloria coraz bardziej zszokowana zachowaniem Fabiany.
- Ja nie mam wnuczki i nigdy nie będę miała- wykrzyknęła Fabiana i zwróciła się do Rogera- to Ty ją zabiłeś.
- Co ty mówisz? Przecież ja kochałem Gabrielę nadal ją kocham – krzyknął Roger- nigdy bym jej nie skrzywdził.
- Miłość jest ślepa! Odkąd pojawiłeś się w jej życiu, nic nie idzie tak jak powinno. Oddaliliśmy się od siebie.
- A dziwisz się? Próbowałaś nas rozdzielić. Dlatego musieliśmy wziąć ślub w sekrecie.
- I spotkała ją kara za to, że nie posłuchała rodzonej matki. Gdyby wyszła za Roberta, żyłaby do dziś.
- Ona go nie kochała. Gabriela kochała mojego syna i była z nim szczęśliwa. Z niecierpliwością oczekiwała na dziecko – powiedziała Gloria.
- I to dziecko ją zabiło. To dziecko jest przeklęte!
- To dziewczynka – powiedział Roger – twoja wnuczka.
- Nie, nigdy jej nie zaakceptuje! Ona nie powinna w ogóle się urodzić. Ba, nie powinna nawet się począć. Ta dziewczynka zabiła moją córkę!
- Fabiana, lepiej będzie jak sobie pójdziesz i trochę ochłoniesz. Wygadujesz same okropne rzeczy – powiedziała Gloria- Ta dziewczynka jest żywą istotą tak jak ty czy ja, a nie jest jakimś diabelskim pomiotem jak myślisz.
- A żebyś wiedziała, że pójdę, nie mam ochoty mieć nic więcej wspólnego z waszą rodziną. –wykrzyknęła Fabiana- Reinardo, chodź nic tu po nas- powiedziała do swego męża i wyszła.
Reinardo posłusznie poszedł za nią. Nie chciał się z nią kłócić ani się wtrącać. Fabiana była osobą, która nie znosiła sprzeciwu. Bardzo ją kochał i dlatego robił wszystko o co go prosiła. Nie podobało mu się, że wygadywała takie rzeczy. Przecież to dziecko nie było niczemu winne. To tylko mała niewinna istotka.
***
- Może Fabiana ma rację. Może Gabi by żyła, gdyby nie była w ciąży.
- Nie wolno ci tak mówić, nawet myśleć tak nie wolno- pow. Gloria – bo może się to obrócić przeciwko Tobie, a nawet przeciwko Twojej córce.
- Przecież dobrze wiesz, że…
- Przepraszam czy pan Mendoza?
- Tak. To ja – odp. Roger i spojrzał w górę. Ujrzał przystojnego mężczyznę około 25-letniego- chciałbym złożyć Panu najszczersze kondolencje z powodu śmierci żony.
- A skąd Pan wie że…
- To jest właśnie ten Pan co uratował Pańską żonę z rąk napastnika- pow. Javier Guzman, który podszedł do Glorii i Rogera.
- W takim razie bardzo Panu dziękujemy- pow. Gloria- dzięki Panu chociaż dziecko żyje.
- Bardzo się cieszę że mogłem pomóc.
- Później Państwo porozmawiacie. Teraz mamy problem z pańską córką. –zwrócił się Javier do Rogera- przestała na chwilę oddychać, ale opanowaliśmy sytuację. Ale nie widomo na jak długo. Jej stan jest bardzo ciężki.
- Ale jak to? Przecież mówił pan, że po porodzie czuła się dobrze.
- To prawda, ale widzi pan to wcześniak i nigdy nic nie wiadomo. Jej stan jest bardzo ciężki i nie możemy już nic zrobić. Pomoże tu tylko cud. Dlatego trzeba ją ochrzcić. Chodźmy już ksiądz już czeka bo go wezwałem.
Wszyscy udali się do sali noworodków, gdzie leżała jego córeczka. W pomieszczeniu znajdowały się dwie osoby: ksiądz oraz młoda, piękna dziewczyna która czuwała nad dziećmi. Czuwała nad ich bezpieczeństwem. Odwróciła się i zobaczyła stojącego w drzwiach ojca dziewczynki, która za chwilę miała być ochrzczona. Tym człowiekiem był Roger. Serce mocniej jej zabiło na jego widok. Od razu jej się spodobał. Wyszła razem z Javierem żeby nie przeszkadzać. Roger podszedł do inkubatora, w którym leżała jego córka i serce zabiło mu z radości. Miała małe czarne włoski i śliczne oczęta, z których bił niesamowity blask. Jak mógł przez chwilę myśleć, że ta bezbronna i niewinna istotka jest winna śmierci Gabrieli.
- Kocham Cię córeczko, nie umieraj – pow. ze łzami w ochach.
- Jakie imię wybrał Pan dla córki?- spytał ksiądz.
- Imię, Boże przecież ja nie mam imienia- pomyślał ze strachem- Julietta –pow. po chwili, to pierwsze imię które mu przyszło na myśl.
- Julietto, Ja Ciebię chrzczę w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anak
Administrator



Dołączył: 05 Sty 2008
Posty: 5085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: J-no
Płeć: women

PostWysłany: Pon 21:20, 23 Cze 2008    Temat postu:

świetny odcinek i obsada też mi się podoba, Paola i Gato to już standard ale mi nie przeszkadza
fajnie ujełaś te narodziny, choć żal że matka umarła w taki sposób


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dulce
Moderator



Dołączył: 06 Sty 2008
Posty: 642
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 7:30, 25 Cze 2008    Temat postu:

fabuła teli ciekawa, tak samo jak obsada
super zrobiłas taki można powiedzieć wstęp do niej, narodziny dziecka i śmierć matki


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Basia
Stały bywalec



Dołączył: 15 Sty 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: women

PostWysłany: Pią 15:42, 27 Cze 2008    Temat postu:

Ten odcinek też będzie w przeszłości, gdyż chciałam zamknąć pewną kwestię.

Odcinek 2
Następnego dnia Roger z samego rana przyszedł do szpitala. Nadal stan Julietty był bardzo ciężki. Przy córeczce czuwała jego matka Gloria. On postanowił przespać się trochę i dlatego poprzedniego dnia poszedł wcześniej do domu a Gloria została przy Juliecie. Wszedł do sali, gdzie leżała jego córka. Przy inkubatorze na krześle spała jego matka. Siedziała tu całą noc. Podszedł do niej i ją obudził.
- Mamo- pow. – idź do domu. Ja przy niej zostanę, byłaś tu całą noc.
- Cześć synku – odp. zaspana i pocałowała go w policzek – ona jest taka śliczna i bezbronna. Nie wie co się wokół niej dzieje. Taka malutka a już cierpi.
- Mamo, chciałbym aby ten koszmar już się skończył. To przeze mnie. Fabiana na chwilę zasiała we mnie niechęć do niej. To kara za to, że przez chwilę myślałem że gdyby nie ona to Gabi by żyła
- Nieprawda, nie obwiniaj się. Tak musiało być. Wszystko będzie dobrze- pow. Gloria- pójdę już. Jak coś będzie wiadomo to dzwoń.
- Oczywiście mamo.
Gloria wyszła i poszła do domu. Po chwili do sali weszła ta sama śliczna dziewczyna, która poprzedniego dnia zajmowała się jego córeczką zaraz po porodzie. Spojrzała na Rogera i serce znowu mocniej jej zabiło.
- Boże, co się ze mną dzieje- pomyślała.
- Przepraszam- zwrócił się do niej Roger – czy już wiadomo co z moją córką?
- Niestety, bez zmian. Jej stan nadal jest bardzo poważny. Ale proszę być dobrej myśli. Ja wierzę, że pańska córka wyjdzie z tego cała i zdrowa.
- Dziękuję, że się pani tak nią opiekuje.
- Nie musi mi pan za nic dziękować. To moja praca.
Roger poczuł sympatię do tej pięknej blondynki. Nastała niezręczna cisza. W końcu Roger zwrócił się do niej.
- Przepraszam nie przedstawiłem się Roger Mendoza.
- Larysa Montegro- odp. podając mu rękę, którą on lekko uścisnął. Larysa poczuła przyjemny dreszcz. „ Nie zakochuj się- zganiła się w myślach- minie kilka lat, nim on otrząśnie się z tej tragedii. On cię nie pokocha. Dopiero stracił żonę, którą bardzo kochał. Przecież spotykasz się z Javierem, to dobry człowiek. Kocha cię. Nie skrzywdź go.
***
Roger klęczał w szpitalnej kaplicy i modlił się o zdrowie dla swojej córeczki.
- Boże, proszę Cię, nie zabieraj mi jej – modlił się- już zabrałeś mi osobę, którą kochałem najbardziej na świecie. Wierzę, że Gabi jest teraz szczęśliwa w niebie. Będę dla mojej córeczki dobrym ojcem, jak obiecałem. Proszę Cię, nie odbieraj mi tej szansy.
Do modlącego się Rogera podszedł pewien mężczyzna i położył mu rękę na ramieniu.
- Ona przeżyje- pow. – wierzę w to. Pańska córka będzie żyć.
Roger podniósł głowę i zobaczył wysokiego przystojnego mężczyznę.
- To Pan…- pow. Roger- uratował…
- No nie do końca. Gdybym uratował to pańska żona by żyła- odp. zasmucony mężczyzna- przepraszam z tego całego zamieszania nie przedstawiłem się. Rodrigo Santander.
- Roger Mendoza. Zdaje się, że działamy w tej samej branży.
- Zgadza się
- Tylko że pańska firma jest na rynku parę lat a ja dopiero zaczynam stawiać pierwsze kroki.
- Ja dostałem tę firmę w spadku po dziadkach.
Mężczyźni od razu przypadli sobie do gustu. Poczuli, że to początek wielkiej przyjaźni. Mieli wiele wspólnych tematów. Rodrigo opowiedział mu o sobie, o żonie, która zginęła w wypadku samochodowym i o swoim 5- letnim synu. Doskonale się rozumieli. Obaj stracili żony i to nieszczęście ich połączyło.
***
Na pogrzeb Gabrieli przyszło wiele osób. Była miłą, dobrą osobą. Każdemu okazywało dużo serca i serdeczności. Przy trumnie stali: Roger, Gloria i rodzice Gabrieli. Fabiana nawet w tak strasznej chwili, jak pogrzeb jej jedynej córki nie przestała okazywać swej niechęci do zięcia. Nawet do niego nie podeszła. Roger przez cała mszę nie mógł powstrzymać łez i gorzko płakał. Nie mógł uwierzyć w swoje nieszczęście. Przy pogrzebie pomagał mu Rodrigo. Bardzo zaprzyjaźnili się ze sobą. Po mszy w kościele odbyło się chowanie ciała na cmentarzu. Gdy trumna została spuszczona w ziemię Roger zrozumiał, że to koniec, że skończyło się coś ważnego w jego życiu. Jego miłość, jego szczęście, jego kobieta. Już jej nie było wśród żywych. Leżała tam teraz w ciemnej trumnie głęboko w ziemi. Podszedł do miejsca gdzie spuszczono trumnę i wrzucił białą różę, jej ulubiony kwiat. Potem wziął garstkę ziemi, która następnie zaczęła powoli wysypywać się z jego ręki i spadła na trumnę.
- Żegnaj ukochana- powiedział.
Po chwili wszyscy zebrani zaczęli po kolei podchodzić i sypać ziemię na trumnę. Gdy grób był już zasypany, ludzie zaczęli się rozchodzić. Został tylko sam Roger. Było mu ciężko. Nagle poczuł na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Odwrócił się i zobaczył Larysę. Uśmiechnęła się do niego.
- Bardzo Ci współczuje- powiedziała- gdybyś czegoś potrzebował, to zawsze możesz na mnie liczyć.
- Wiem i dziękuje ci. Jesteś prawdziwą przyjaciółką – odp. Roger – Ale wybacz, teraz chcę zostać sam.
Larysa odeszła i skierowała się w stronę bramy cmentarnej. Będąc przy bramie odwróciła się jeszcze i popatrzyła przez chwilę na niego. Chciała ulżyć mu w jego cierpieniu, ale nie mogła. Musiał uporać się z tym sam. Tak bardzo go kochała. Zakochała się w nim wbrew sobie. Ale cóż, serce nie sługa. Wiedziała, że to miłość niemożliwa. On nigdy jej nie pokocha. Była dla niego tylko przyjaciółką.
***
Gloria siedziała w salonie i patrzyła na swoją wnuczkę.
- Jaka ona śliczna- myślała- taka podobna do Gabrieli.
Julietta czuła się już dobrze. Jej stan się poprawił dzień po pogrzebie jej matki. Lekarze uznali to za cud. Miała problemy z oddychaniem i była cały czas monitorowana. Nie dawano jej wielu szans na przeżycie. A jednak wyzdrowiała. Teraz miała już 2, 5 miesiąca i rosła jak na drożdżach. Była oczkiem w głowie Rogera i Glorii, która bardzo kochała swoją wnuczkę i z chęcią się nią opiekowała. Teraz spała spokojnie w wózeczku, gdyż Gloria niedawno wróciła ze spaceru. Roger wszedł do domu i od razu skierował się do miejsca gdzie stał wózek, w którym smacznie spała jej córka.
- Moje słoneczko- pow. biorąc ją za malutką rączkę. Odwrócił się do Glorii.- Prawda, że jest śliczna?
- Tak synku. To najśliczniejsze dziecko pod słońcem i moja jedyna najukochańsza wnuczka.
- Szkoda, że ma tylko jedną babcię, Fabiana nie chce w ogóle o niej słyszeć.- pow. zasmucony Roger- a Reinardo zawsze był jej posłuszny. Widzę, że chciałby poznać Juli, ale bez zgody Fabi nigdy nie odważy się jej odwiedzić.
- Fabiana jest zaślepiona nienawiścią. Jest bardzo despotyczną kobietą. Pamiętam jak chciała was rozdzielić. Nie liczyła się z waszą miłością.- odp. Gloria- a Reinardo bał się jej przeciwstawić, żyje pod pantoflem. Nie wiem jak on może z nią wytrzymać.
- Wiesz są już ze sobą tyle lat. Widać, że on ją kocha. Pewnie przyzwyczaił się do tego. Boli mnie, że Julietta ich nie pozna. Znam Fabianę i ona nie zmieni zdania. Są jacy są, ale to jej dziadkowie. Co mam jej powiedzieć gdy dorośnie i o nich spyta? Że nie chcą jej znać, bo obwiniają ją o śmierć jej matki. Nie mogę powiedzieć jej prawdy, to by było zbyt okrutne.
- Masz rację. Coś wymyślimy, żeby jej nie skrzywdzić. Nie martw się synku- odp. spokojnym głosem Gloria.
Nagle usłyszeli płacz dziecka. Roger podszedł do wózka, wziął małą na ręce i zaczął ją kołysać. Po chwili uspokoiła się i zaczęła patrzeć na swojego ojca małymi czarnymi oczkami.
- Jej oczy niesamowicie błyszczą, tak magicznie.
- To prawda- potwierdziła Gloria, która również patrzyła na Juli.
Roger bardzo kochał tę istotkę, była całym jego światem tak jak kiedyś Gabriela.
- Kocham Cię córeczko- pow. i pocałował ją w maleńke czoło.
***
Larysa siedziała w swoim mieszkaniu pogrążona w myślach. Była rozbita wewnętrznie. Nie wiedziała co ma zrobić. Jakąkolwiek decyzję by podjęła ktoś będzie cierpiał. Albo ona albo Javier. Spotykała się z nim od paru miesięcy, odkąd zaczęła pracować w jego szpitalu. Była pielęgniarką, zajmowała się noworodkami. Javier był pierwszym mężczyzną, który jej się spodobał w Kolumbii. Nikogo tu nie znała. Przyjechała z Meksyku po tym jak zmarli jej rodzice. Nic ją tam nie trzymało. Myślała, że z czasem zakocha się w Javieru, ale niestety nic z tego. Zakochała się w innym mężczyźnie, w Rogeru Mendozie. Nie chciała tego. Wiedziała, że on jej nie pokocha, bo dopiero co stracił żonę. Dużo ze sobą o tym rozmawiali. O życiu, o jego żonie. Zaprzyjaźnili się ze sobą. On nie wiedział co ona do niego czuje. Nie powiedziała mu, bo przeczuwała, że wiele by się zmieniło. Ta wiadomość mogłaby zniszczyć ich przyjaźń. Rozmyślania przerwał jej dzwonek do drzwi. Podeszła do nich i je otworzyła. Stał w nich Javier.
- Cześć- pow. i wszedł ośrodka.
- Cześć- odp. Larysa
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam.
- Nie.
- Wiem, że miałem dać ci czas do namysłu, ale nie mogłem się doczekać, kiedy cię zobaczę. Wiesz, że Cię kocham.
- Tak, wiem- odp. Larysa i zasmuciła się.
- Przepraszam, nie chcę cię ponaglać. Będę czekał na twoją decyzję.
- Ale ja już ją podjęłam- pow. Larysa, choć tak naprawdę nie była jej do końca pewna- Wyjdę za ciebie.
- Naprawdę?- spytał uradowany Javier.
- Tak. Nie jesteś mi całkiem obojętny, postaram się ciebie pokochać. Będę się starała być dobrą żoną.
Javier przytulił do siebie Larysę. Czuł się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
- Boże- pomyślała- mam nadzieję, że dobrze robię.
***
Reinardo siedział na cmentarzu przy grobie córki. Zapalił znicz i położył kwiaty.
- Córeczko, mam nadzieję, że dobrze ci tam w niebie. – mówił- tak szybko skończyło się twoje życie zanim na dobre się zaczęło. Urodziłaś córeczkę. Nie widziałem jej jeszcze, a bardzo chciałbym. Fabiana jest nieprzejednana, nie chce jej znać i mnie nie pozwala odwiedzić swojej wnuczki. Nie chcę stracić Fabi. Kocham ją bez względu na to jaka jest. Obwinia tę maleńką istotkę o twoją śmierć. Tak chciałbym choć raz zobaczyć swoją wnuczkę- pow. a z oczu popłynęły mu gorzkie łzy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anak
Administrator



Dołączył: 05 Sty 2008
Posty: 5085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: J-no
Płeć: women

PostWysłany: Pią 16:47, 27 Cze 2008    Temat postu:

pięknie piszesz, opis pogrzebu wyszedł ci super
żal mi Julliety bez matki tylko z ojcem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Basia
Stały bywalec



Dołączył: 15 Sty 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: women

PostWysłany: Wto 17:19, 15 Lip 2008    Temat postu:

Dla zainteresowanych wklejam 3 odcinek

Odcinek 3
22 lata później

Srebrne BMV cabrio jechało z zawrotna prędkością. Za kierownicą siedziała piękna brunetka. Słońce świeciło w oczy, więc założyła okulary przeciwsłoneczne. Lubiła szybką jazdę samochodem, nie mogłaby bez tego żyć, bez tej dawki adrenaliny. Zatrzymała się na parkingu przed wielkim budynkiem „Mendoza Corporation”. Była to firma jej ojca, Rogera Mendozy. Przez te wszystkie lata firma rozwinęła się. Stała się jednym z czołowych liderów na rynku i bardzo dobrze prosperowała. Dziewczyna wysiadła z samochodu, zamknęła go i weszła do budynku. Zdjęła okulary, po czym weszła i skierowała się w stronę windy. Wysiadła na 3 piętrze. Gdy wyszła z windy zobaczyła stojącą za biurkiem młodą dziewczynę, która przeglądała jakieś dokumenty. Zaczęła się skradać.
- Łuuu- krzyknęła nad uchem dziewczyny.
- O kurka wodna!- krzyknęła z przerażeniem Miranda, bo tak miała na imię dziewczyna. Dokumenty wypadły jej z rąk na podłogę. A sama potknęła się o nogę od biurka i upadła na podłogę. Przy upadku okulary, które miała na nosie, spadły i się potłukły. Podniosła głowę i zobaczyła mężczyznę, który obok niej przechodził i patrzył ze śmiechem.
- Nie musiałaś mi padać do stóp- pow.
- Tobie?! Nigdy w życiu! –odp. Miranda i dodała- Nie masz nic ciekawszego do roboty?
Mężczyzna odszedł szybkim krokiem a Miranda odwróciła się zobaczyć, kto tak ją wystraszył.
- Julietta? Co ci do diabła strzeliło do głowy?!
- Przepraszam. Nic ci nie jest?- spytała z troską w głosie- chciałam, żebyś na chwilę oderwała się od pracy. Myślałam, że cię rozbawię. Nie przypuszczałam że tak się wystraszysz!
Miranda podniosła potłuczone okulary z podłogi.
- A w ogóle po co ci okulary?- spytała Julietta- przecież masz soczewki. Wieczorem jak wychodzimy to je zakładasz.
- Chcę wyglądać profesjonalnie w pracy.
- I tak wyglądasz. W tych spiętych włosach, okularach i z lekkim makijażem, Jak nie ty. Gdybym cię nie znała, to w życiu bym cię nie rozpoznała. A swoją drogą, co to był za facet, który przechodził obok?
- A, to Marcelo. Od niedawna pracuje tutaj. Głupek! Słyszałaś, co powiedział? Ja mu do stóp padam?! Zgłupiał do reszty.
- Podoba ci się- stwierdziła Julietta – nie zaprzeczaj. Widziałam jak na niego patrzysz.
- I co z tego? Skoro traktuje mnie jak powietrze- zasmuciła się Miranda.
- Bo nie widzi w tobie atrakcyjnej kobiety. Gdyby cię zobaczył wieczorem w klubie czy jakiejś dyskotece, oko by mu zbielało- zaśmiała się Julietta.
- W ogóle słyszałam, że z niego straszny kobieciarz.
- Przyganiał kocioł garnkowi- pow. z przekąsem Juli- A ty to inna? Zmieniasz facetów jak rękawiczki.
- Dobra. Skończmy z tym tematem, bo wstępujemy na śliski grunt. Co cię do mnie sprowadza?
- Ojciec wyjechał na ślub swojego kolegi, więc skorzystałam z okazji żeby do ciebie wpaść. Muszę się z tobą podzielić pewną wiadomością.
- Jaką? Mów szybko bo umieram z ciekawości.
- Usiądź i trzymaj się dobrze krzesła, bo możesz z niego spaść po takim newsie, jaki ci zaserwuje.
Gdy Miranda usiadła Julietta wzięła głęboki oddech i powiedziała jednym tchem:
- Tej nocy będę z Paolem.
Miranda otworzyła usta ze zdziwienia.
- Jesteś tego pewna?- spytała- znasz go dopiero tydzień.
- A po co czekać? Kocham go.- pow. z radością Julietta- zaprosił mnie dziś do siebie na romantyczną kolację o 17.
***
Raul czekał przed ołtarzem na swoją narzeczoną Oktawię. Spędził z nią już 2 lata. Bardzo ją kochał. Nie mógł doczekać się chwili, kiedy ją poślubi i kiedy zostanie ona jego żoną. W kościele było zgromadzono niewielu ludzi. Parę osób z rodziny Raula i przyjaciel Rodriga, ojca Raula. Narzeczeni chcieli mieć skromny ślub. Oktawia nie miała rodziny. Powiedziała Raulowi, że wychowywała się w domu dziecka, bo rodzice ją porzucili. Nie pytał o więcej, bo czuł, że te pytania mogą ją zranić. A on tego nie chciał. Minęła 14 a panny młodej jeszcze nie było. O tej godzinie miał rozpocząć się ślub.
- Panna młoda się spóżnia- powiedział ksiądz, który wyszedł z zakrystii – ale to normalne. Jeszcze żadna nie dotarła na czas.
Raul uśmiechnął się i poczuł nagły niepokój. Czuł, że coś się stanie. Odwrócił się w stronę drzwi kościelnych i zobaczył podjeżdżający samochód ustrojony w balony i wstążki. Z samochodu wyszła Oktawia w pięknej, długiej białej sukni. Ojciec Raula wziął ją pod rękę i weszli do kościoła.
***
Miranda stała zamyślona przy kserze. Właśnie skończyła kopiować ważne dokumenty. Zastanawiała ją Julietta, która była taka szczęśliwa i zakochana w Paolu. Ona nie potrafiłaby tak komuś zaufać. Kiedyś została bardzo przez jednego skrzywdzona i od tamtej pory już żadnemu nie zaufała. Nie chciała się angażować i dlatego się nimi bawiła. Nie zauważyła kiedy obok niej stanął przystojny mężczyzna, to był Marcelo, nowy pracownik w firmie. Przyglądał jej się z zaciekawieniem.
- Halo, ziemia do Mirandy- pow. i zaczął machać przed jej oczami swoimi rękami.
- Co? Jak? – otrząsnęła się i ujrzała wzrok Marcela na sobie- co mi się tak przyglądasz? Pobrudziłam się czymś.
- Nie, tylko wyglądasz, jakbyś się zakochała.- pow. – Znam go?
- Ja zakochana? Chyba kpisz. Niby w kim, może w Tobie- pow. złośliwie- nie pochlebiaj sobie.
- Nawet tak nie myślałem. Zmieniasz image? Gdzie masz okulary? Zawsze w nich chodzisz.
- Potłukły się jak dziś upadłam na podłogę. Ale nigdy mnie już w nich nie zobaczysz. W domu mam soczewki kontaktowe.
Marcelo chciał coś jeszcze powiedzieć, gdy nagle zobaczył swego brata. Podszedł do niego.
- Cześć braciszku! A co ty tu robisz?
- Muszę z tobą chwilę pogadać- pow. Paolo i uścisnął mu dłoń.
- Paolo jest bratem Marcela- zastanowiła się w myślach Miranda- nie wiedziałam. Dziwne.
***
Oktawia szła do ołtarza pod rękę z ojcem Raula. Gdy doszli do ołtarza Rodrigo oddał rękę Oktawii Raulowi. Rozpoczęła się msza ślubna.
- Jeżeli jest ktoś,kto wie dlaczego tych dwoje nie może zawrzeć związku małżeńskiego niech przemówi teraz albo zamilknie na wieki- pow. ksiądz.
Nastała chwila ciszy. Już ksiądz miał przechodzić dalej., gdy nagle odezwał się głos.
- Ja muszę coś powiedzieć- pow. Oktawia.
Wszyscy zebrani spojrzeli w jej stronę. Także Raul popatrzył na nią ze zdziwieniem i strachem w oczach. Oktawia przełknęła ślinę i spojrzała mu w oczy.
- Nie mogę za ciebie wyjść.- pow.
- Ale jak to? Dlaczego? Myślałem, że tego chcesz. Myślałem, że mnie kochasz.
- Kocham?- zaśmiała się szyderczo. Raul nigdy jej takiej nie widział. – do tej pory kochałam, ale nie ciebie tylko twoje pieniądze. Dowiedziałam się, że wasza firma bankrutuje i nie opływacie już w bogactwie. Co ty mi teraz możesz zaoferować? Nie zamierzam klepać biedy.
- Mówiłaś, że nie zależy ci na pieniądzach. Że wychowałaś się w domu dziecka.
- I ty w to uwierzyłeś?! Jaki ty jesteś głupi- zaśmiała się, a jej śmiech rozniósł się echem po murach kościoła- a teraz wybaczcie, kończmy tę farsę.
Oktawia zrzuciła welon z głowy i wybiegła z kościoła. Do niej dołączył mężczyzna, który do tej pory był ukryty za filarem w tyle kościoła. Odjechali z piskiem opon samochodem weselnym. Raul patrzył na to wszystko, tak jakby to jego nie dotyczyło, jakby działo się gdzieś z boku. Potem usiadł na ławce i ukrył twarz w dłoniach. Nigdy nie czuł się taki upokorzony.
***
- Mówię ci- mówił Paolo- jeszcze tej nocy Julietta będzie moja. A potem bye bye baby- zaśmiał się.
- Muszę ci powiedzieć, że nieźle radzisz sobie z kobietami. Zupełnie jak ja. Tak trzymaj braciszku.
- To łatwizna. Ona jest taka naiwna. – zaśmiał się- biedactwo, będzie zrozpaczona gdy po wszystkim się dowie, że to koniec. Ale teraz muszę już iść. Kolacja o 17. Przygotowałem wszystko wcześniej teraz muszę tylko przygotować nastrój.
Bracia nie wiedzieli, że ktoś przypadkiem słyszał ich rozmowę. To była Miranda.
- A to drań! Ale cóż się dziwić? Skoro starszy brat jest kobieciarzem, to młodszy bierze z niego przykład. – myślała oburzona- muszę ostrzec Juliettę. Nie pozwolę jej skrzywdzić.
Spojrzała na zegarek. Była 16.30.
- Kurka wodna! Już późna godzina, a kolacja o 17. Może zdążę ją ostrzec-pomyślała i szybko wybiegła z biura i pojechała prosto do domu Julietty.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anak
Administrator



Dołączył: 05 Sty 2008
Posty: 5085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: J-no
Płeć: women

PostWysłany: Wto 21:58, 15 Lip 2008    Temat postu:

niezły i mocny
ucieczka spod ołtarza i ta sytuacja, współczuję raulow
ciekawe czy Mirandzie uda się ostrzec Juliette


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Basia
Stały bywalec



Dołączył: 15 Sty 2008
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: women

PostWysłany: Pią 15:57, 01 Sie 2008    Temat postu:

Odcinek 4
Julietta zatrzymała się przed drzwiami mieszkania Paola. Spojrzała na zegarek. Była 17. Wciąż miała w pamięci słowa które usłyszała od Mirandy.
-On chce się tobą tylko zabawić a potem rzucić. Zależy mu tylko na tym, aby się z tobą przespać. Słyszałam przez przypadek jego rozmowę z Marcelem. Okazało się że to jego brat. Słyszałam jak mówił do niego braciszku.
Miranda zdążyła w ostatniej chwili ją ostrzec. Julietta miała właśnie odjeżdżać, gdy ona ją zatrzymała i powiedziała jej o tym. Juli miała nie przychodzić na to spotkanie, ale przyjaciółka odwiodła ją od tego pomysłu.
- Musisz się odegrać- mówiła- niech wie, że z Juliettą Mendozą nie można igrać. Nie jesteś zabawką, którą można rzucić w kąt gdy się znudzi. Pójdziesz tam jak gdyby nigdy nic i dasz mu popalić. On nigdy nie zapomni tego wieczoru.
- Już czas- pomyślała i nacisnęła na dzwonek.
Paolo otworzył drzwi i oniemiał na jej widok. Przed nim stała piękna brunetka ubrana w krótką czerwoną sukienkę na ramiączkach z dekoltem. Włosy miała upięte, lecz parę kosmyków zwisało swobodnie wokół twarzy.
- Cześć kochanie- pow. Paolo- proszę wejdź.
- Witaj- odp. nieśmiało i pocałowała go w policzek.
On w odpowiedzi wziął ją w ramiona i pocałował w usta.
- Chodź, chcę byśmy spędzili miły wieczór. Będzie niezapomniany.
- Na pewno- odp. a w myślach dodała- nawet nie wiesz jak bardzo.
Zaprowadził ją do sypialni. Wszędzie paliły się świece a na środku stał pięknie przystrojony stół, na którym było jedzenie oraz szampan, który leżał w wiaderku z lodem.
Julietta usiadła na jednym końcu stołu a Paolo na drugim. Nalał szampana do kieliszków.
- Wznieśmy toast- pow.
- Za co?
- Za nas.- odp. Paolo
Stuknęli się kieliszkami, a gdy wypili odkrył jedzenie, które było zakryte. Wszystko wyglądało smakowicie.
- Prawdę mówiąc – odezwała się nagle Julietta- nie mam ochoty na jedzenie.
- A na co masz ochotę- spytał z zaciekawieniem.
Jakby czekając na jego pytanie wstała z krzesła i zaczęła bardzo powoli do niego podchodzić. Paolo patrzył na jej zwinne i zmysłowe ruchy.
- Tej nocy będziesz moja – uśmiechnął się do swoich myśli.
Julietta usiadła mu na kolanach i pocałowała namiętnie. Przestała na chwilę, spojrzała mu w oczy, w których zobaczyła pożądanie. Wyjęła spinki z włosów i potrząsnęła głową. Jej czarne pukle włosów rozsypały się po ramionach.
- Pora zacząć przedstawienie- pomyślała i ponownie go pocałowała.
***
Była już późna godzina, tuż po 17. Wszyscy zebrani goście, którzy byli zaproszeni na ślub, już dawno poszli do domu. Tylko Raul wciąż siedział na ławce i patrzył nieobecnym wzrokiem w jeden punkt. Nie mógł uwierzyć, że to się stało naprawdę. Jego ukochana zostawiła go przed ołtarzem. Zależało jej tylko na pieniądzach.
- Jaki ja byłem głupi- myślał.
Czuł, że życie mu się zawaliło. Rodrigo próbował podnieść syna na duchu, ale nie udało mu się to. Raul siedział nieruchomo w jednej pozycji od paru godzin. Oprócz nich był także Roger. Nie mógł uwierzyć, że ludzie potrafią być tak okrutni i interesowni. Nawet nie starał się wyobrazić co w tej chwili czuł Raul. Polubił tego chłopaka od pierwszej chwili. Podszedł do Rodriga i powiedział:
- Chodźmy na zewnątrz. On chce być teraz sam.
- Ale to mój syn, chciałbym mu pomóc!
- Wiem, ale zostawmy go samego ze swoimi myślami.
Po chwili obaj wyszli na zewnątrz. Nastała niezręczna cisza, którą nagle przerwał Rodrigo.
- Nie mogę w to wszystko uwierzyć. Jak można być tak okrutnym, a mój syn teraz cierpi.
- Ja też tego nie mogę zrozumieć- odp. Roger- nie wiedziałem, że ludzie potrafią tacy być.
- Nie spodziewałem się tego po niej. Wydawała się być taka zakochana w Raulu, a okazało się, że zależy jej tylko na pieniądzach. Zmyliła nas jej uroda- pow. zasmucony Rodrigo. –Proszę cię, nie mów o tym nikomu. Taki wstyd!
- Obiecuję ci to- odp. Roger- nie martw się nikt się o tym nie dowie, nawet moja rodzina.
Nagle usłyszeli za sobą kroki. To był Raul, który wyszedł z kościoła.
- Chcę wracać do Bogoty. –pow.- nic mnie tu już nie trzyma. Zostałem strasznie upokorzony, ale już nigdy do tego nie wracajmy. Tato, pomogę ci poprowadzić firmę i wyciągniemy ją z dołka finansowego, a jeśli nie to trudno. Chcę zacząć nowe życie!
***
Reinardo Perez siedział w swoim gabinecie i oglądał zdjęcie przedstawiające niemowlę.
- Jakaś ty śliczna- mówił sam do siebie- tak bardzo podobna do swojej matki. Tak bardzo chciałbym, cię poznać. Minęło już tyle lat, a ja nawet nigdy cię nie wiedziałem. Moja jedyna wnuczka.
Dostał to zdjęcie od Glorii, matki Rogera. Spotkali się parę tygodni po śmierci Gabrieli. Zamienili wtedy parę słów. Reinardo pytał o swoją wnuczkę i Gloria dała mu jej zdjęcie. Widać było że on ją kocha. Jednak Gloria postawiła mu warunek, że Fabiana nie dowie się że on ma zdjęcie Juli. Nie chciała kolejnej kłótni z nią, a tak zawsze się kończyło jak się spotkały przypadkiem i Gloria chciała porozmawiać o Juliecie. Fabiana nienawidziła rodziny Mendozów , a szczególności Rogera i Julietty. Nadal po tylu latach obwiniała ich o śmierć Gabrieli.
Nagle drzwi się otworzyły i do gabinetu weszła Fabiana. Reinardo szybko schował zdjęcie do szuflady. Spojrzał na żonę, która była wyraźnie wzburzona.
- Coś się stało?- spytał.
- Sam zobacz- pow. i rzuciła mu gazetę. Na okładce był Roger Mendoza. Pisali o nim i jego firmie, która stała się czołowym liderem na rynku, wśród wielkich firm zajmujących się architekturą zieleni, a takich było dużo w Bogocie.- temu kretynowi wszystko się udaje. Nie mogę tego znieść. Powinien umrzeć za to, że zabił Gabi.
- Ty znowu swoje- odp. Reinardo- nadal go nienawidzisz? Przeciez to nie jego wina, że Gabi nie żyje. Na miłość Boską, Fabiano minęło już 22 lata. Ile jeszcze będziemy żyć z dala od naszej jedynej wnuczki?! Czy nie myślisz, że pora zakopać topór wojenny.
- Co ty mówisz? Ja chyba śnie?! Nigdy się z nim nie pogodzę. Gdyby nie on to..
- Ile mam ci powtarzać, że to nie on. To jakiś napastnik, który zaatakował naszą Gabi. To przez niego. Nie zapominaj o naszej wnuczce.
- Nie mam żadnej wnuczki! I ty też nie. Póki ja żyję nie pozwolę abyś się zbliżał do tej rodziny. Prze te lata zmiękłeś. Roger Mendoza zapłaci za śmierć mojej córki. Nie zaznają spokoju.
- Co chcesz zrobić?- spytał zszokowany.
- Lepiej żebyś nie wiedział. Jeśli jeszcze raz o nich wspomnisz występuję o rozwód. Decyzja należy do ciebie.
Wyszła trzaskając drzwiami. Reinardo posmutniał. Od lat rozmowa na ten temat kończyła się kłótnią i groźbą rozwodu ze strony Fabiany, a on nie mógł na to pozwolić. Spędzili ze sobą tyle lat i nie wyobrażał sobie, że mogłoby być inaczej. Nie mógłby bez niej żyć. Wyjął z szuflady zdjęcie Julietty i przyglądał mu się długo.
- Tak bardzo chciałbym cię spotkać chociaż raz. Ciekawe jak wyglądasz, jaka jesteś?- myślał a z oczu popłynęły mu łzy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kasaneczka
Nuevo



Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: women

PostWysłany: Wto 16:16, 14 Paź 2008    Temat postu:

Super...masz talent chciałabym obejrzeć taką telenowele naprawdę...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum MUSIC LATINO Strona Główna -> Nasza Twórczość / Nasze Telenowele Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin